Kamil Stoch po niedzielnym zwycięstwie w konkursie Pucharu Świata w Zakopanem chyba po raz pierwszy przekonał się, ile pracy po zawodach ma zwykle oblegany przez dziennikarzy Adam Małysz. Tym razem wszyscy chcieli porozmawiać z zawodnikiem uważanym za jego następcę. A Stoch okazał się ciekawym rozmówcą.
Najbardziej zaskakujący okazał się samokrytycyzm skoczka z Zębu, który przyznał, że... skok dający mu zwycięstwo wcale nie był dobry. Choć w drugiej próbie uzyskał 128 metrów, co w panujących w niedzielę trudnych warunkach można uznać za świetny wynik, on sam za lepszy uznał pierwszy skok na odległość 123 metrów.
- Drugi skok nieco spóźniłem, co wymusiło więcej cierpliwości w drugiej fazie lotu i pozwoliło mi w końcówce odlecieć - powiedział Stoch.
- Za to w pierwszym odbiłem się idealnie, tylko po wyjściu z progu prawym barkiem za mocno przekrzywiłem się w kierunku narty i musiałem korygować lot, żeby nabrać wysokości. Na szczęście nie miało to większych konsekwencji - wyjaśnił zwycięzca niedzielnego konkursu na Wielkiej Krokwii.
Stoch liczy teraz na kolejne wysokie miejsca w zawodach Pucharu Świata i udany występ na mistrzostwach świata w Oslo. Jeśli on i Adam Małysz utrzymają wysoką formę Polska ma szansę na medal także w konkursie drużynowym.
Nowy bohater polskich fanów skoków narciarskich przyznaje, że nową skocznię w Oslo lubi. - Wygrałem tam kwalifikacje do ubiegłorocznego konkursu Pucharu Świata. Jest bardzo podobna do skoczni w Garmisch Partenkirchen, a ja lubię takie profile, więc jestem dobrej myśli - mówi Stoch, który liczy na to, że na skoczni w Holmenkollen stworzy z Małyszem niezwykle silny polski duet.
Info: http://sport.wp.pl/kat,1838,title,Stoch … omosc.html
|